Ann Marie Jones
- Anie, bierzesz dzisiaj ślub. Kochasz kogoś mocniej niż jego?
- Kocham mocniej kogoś, kto żył tak, jak ja, kiedy inni się odwrócili. Był zawsze przy mnie i mnie rozumiał, odciągał od nauki, kiedy wiedział, że mam już dość, a ja się katowałam. Zabierał na piwo, kiedy tego potrzebowałam, przyjechał do mnie specjalnie z Holmes Chapel do Londynu, bo tam chodziłam do liceum. Nauczył mnie żyć pełnią życia i jest bliższy mojemu sercu niż brat, jest dla mnie kimś więcej. Po prostu kocham Go najmocniej na świecie.
- Więc dlaczego za niego nie wyjdziesz?
- Bo nie mogłabym wyjść za kogoś tak podobnego do mnie, z którym problemy kończą się z ostatnim tchnieniem i kogo znam już na wylot, bo małżeństwie chodzi o to, by poznawać ukochaną osobę i być z nią do końca, odkrywając kolejne karty
Harry Styles
- Sam. Już nie potrafię być z kimś innym niż Ona, a Ona dzisiaj wychodzi za mąż. Ona jest jedyną osobą, którą potrafię kochać i nie krzywdzić.
- Jak to? Przecież byłeś z tyloma dziewczynami i każdą kochałeś na swój sposób.
- Ale każdą krzywdziłem. Mimo licznych przeprosin one nigdy nie były już takie same, bo kiedy upuścisz talerz on sam się nie poskłada, a nawet jeśli go skleisz, to będzie popękany. Krzywdziłem je, bo w moim sercu od zawsze była Ona i tylko jej nie raniłem. Jak widać, ona udowodniła mi, że kochać wcale nie znaczy niszczyć. Trzeba znaleźć tylko odpowiednią osobę.
- To co ty tu, do cholery, jeszcze robisz?! Idź do niej! Powspominaj z nią wszystko za czym tak tęsknisz i o czym teraz myślisz.
Rosallinda Rodriguez
- Jak to nie jest moja wina?! To ja się nieszczęśliwie zakochałam i to właśnie jest, cholera jasna, moja wina! - uderzyła pięścią w poduszkę.
- Myśl co chcesz, ale to on jest jednym, wielkim dupkiem, bo wybrał ją, a nie ciebie. A powiesz mi w ogóle kim on jest?
- Nim - wskazała na chłopaka przechodzącego obok.
James Wilhelm Adams
- A może jestem taki na prawdę? O tym nie pomyślałaś? Może ja nie mam serca, może nie jestem tym twoim, pierdolonym ideałem?
- Masz serce, a w twoich żyłach płynie krew, taka jak moja. Chcesz się przekonać i zobaczyć? - wzięła skalpel i zrobiła głębokie cięcie w dłoni. Z rany popłynęła ciurkiem czerwona ciecz. - Zobacz, taka sama jak ta, która jest i w twoich żyłach. - podeszła do niego i krwawiącą ręką dotknęła jego torsu w miejscu, gdzie znajduje się serce. - Bije, ja je czuję.
- Proszę, przestań. Błagam.
- A, więc jednak... - odwróciła się i odeszła. Myślał, że na zawsze, ale ona zawsze przy nim była.
Ashley Scott
- Widzisz go?
- Kogo?
- Jego - wskazała palcem na szatyna.
- No widzę, i co? - zmarszczyła brwi.
- Będzie mój.
- Skąd wiesz?
- Bo go chcę, a ja zawsze dostają to, czego chcę. Poza tym ta Portugalka na niego leci.
- I ty myślisz, że z nią wygrasz?
- Już mówiłam, ja ZAWSZE WYGRYWAM. Niezależnie od sytuacji.
William Atkinson
- Stary, ja się wycofuję.
- Ej, nie taka była umowa. Ty mi pomagasz, a ja tobie.
- Wycofuję się i tyle.
- Stracisz na tym, uwierz mi, stracisz sporo przez jakąś głupią dziewczynę, a tego nie chcesz.
- Nie ty decydujesz czego chcę. Nara.
- Miałeś zdobyć jej zaufanie i pogrążyć, a ty się zakochałeś jak frajer. - ale on już go nie słuchał. Wyszedł po pierwszym słowie kolegi z głośnym trzaskiem.
Christopher Dickens
- Nie.
- Skarbie, to najwyższa pora zacząć - odwrócił się i poszedł po strzykawkę.
Elisabeth Jones
- Musisz przestać być zdzirą i stać się nią. Spójrz jak na nią patrzy. Z bezgranicznym uwielbieniem.
Reszta One Direction i inni.
Niesamowici bohaterowie, jestem zakochana w Rose i "bezgranicznie uwielbiam" opis Jamesa. ;)
OdpowiedzUsuń